W ubiegłym roku polska gospodarka urosła o 3,3%. Dzisiejszy odczyt GUS-u okazał się nieco niższy od przewidywań analityków, którzy spodziewali się wzrostu o 3,4%.
Wzrost PKB na poziomie 3,3% to dobry wynik, bo oznacza, że część sektorów gospodarki oparła się spowolnieniu w Europie, rosyjskim sankcjom i brakowi reform w kluczowych kwestiach m.in. w prawie pracy i prawie podatkowym. W 2014 roku nie udało się uruchomić wszystkich środków UE przewidzianych dla Polski, a pomimo tego dynamika PKB utrzymała się na stosunkowo wysokim poziomie.
Z prognoz m.in. Komisji Europejskiej, Banku Światowego i Ministerstwa Finansów wynika, że wzrost PKB w 2015 roku wyniesie również ok. 3,3%. Najprawdopodobniej, o ile nie dojdzie do krachu na rynkach finansowych oraz pogorszenia sytuacji geopolitycznej, wzrost PKB może być bliższy 4% – m.in. na skutek planowanego uruchomienia środków UE na inwestycje w infrastrukturę i rozwój przedsiębiorstw. Kolejny czynnik, to niskie ceny paliw, które są korzystne dla większości firm i ich klientów w Polsce, bo spadają m.in. koszty transportu.
– Niebagatelne znaczenie dla PKB w 2015 roku będzie miał fakt, że jest to rok wyborczy. Te rządzą się innymi prawami – w takim okresie rząd zawsze znajdzie sposób na sfinansowanie (nie zawsze potrzebnych) inwestycji w poszczególnych regionach kraju. Realnie mogą one nie spełniać żadnej funkcji, ale statystycznie zwiększają PKB – komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
Jaki wpływ na PKB ma prostytucja, handel narkotykami i przemyt?
– W ubiegłym roku GUS dostosował metodologię obliczania PKB do standardów ESA 2010. Obecnie przy obliczaniu PKB uwzględnia się lub inaczej traktuje wydatki na: badania i rozwój, czy koszty likwidacji dużych aktywów kapitałowych. Reforma objęła sektor rządowy, samorządowy oraz NBP. Wisienką na torcie tych zmian jest pionierskie uwzględnianie działalności nielegalnej – prostytucji, przemytu papierosów czy handlu narkotykami. Zmieniona metodologia została także zastosowana do skorygowania odczytów PKB w poprzednich latach. Wysokość opublikowanej dynamiki nie jest więc efektem zmian w sposobie obliczania – komentuje Michał Żuławiński, analityk Bankier.pl.
Pomimo doliczania do PKB szacunków odnośnie do właśnie dochodów z szarej strefy, nie uprawnia to polityków do porzucenia tego problemu. W dużym stopniu stanowi ona konkurencję dla legalnych podmiotów, które w związku z tym ponoszą koszty.
– Pierwszy koszt, to straty z tytułu wyższych podatków, z których finansuje się dobra i usługi publiczne dla wszystkich obywateli. Drugi koszt, to wartość utraconych wpływów na rzecz firm i osób, które nie ponoszą kosztów regulacyjnych i podatkowych, przez co ich oferta jest atrakcyjniejsza cenowo. Kolejna wątpliwa kwestia, to dochody z tytułu prostytucji, przemytu i handlu narkotykami – w mojej opinii nakłady na walkę z tymi branżami oraz koszty likwidowania szkód związanych z ich funkcjonowaniem przewyższają korzyści z ich akceptacji w życiu gospodarczym. Stąd wcale nie ma pewności, czy przypadkiem szarej strefy nie powinno się odliczać od PKB – komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.