W przedsiębiorstwie zarządzanym w modelu turkusowym nie spotkamy kierowników ani dyrektorów, sztywnej hierarchii ani rozmów oceniających. Pracownicy sami dyktują sobie zadania i cele, a następnie rozliczają się z nich między sobą. Dzięki czemu mają poczucie współodpowiedzialności, a firma osiąga lepsze wyniki. Turkusowe zarządzanie zyskuje na świecie popularność, jednak nasze, krajowe przedsiębiorstwa nie są na to gotowe – potrzebujemy większego zaufania społecznego i zmiana pokoleniowa na rynku pracy.
Przedsiębiorstwa działające we wspomnianym modelu zarządzania, są przeciwieństwem firm o surowej hierarchii i korporacyjnym porządku, gdzie każdy musi rozliczać się z pracy i wykonywać polecenia osób z wyższych stanowisk.
W „turkusowych” firmach nie ma kierowników, a struktura zatrudnienia jest płaska. Przełożeni nie kontrolują podwładnych, którzy sami wyznaczają sobie cele. Taka forma pracy pobudza ich kreatywność, daje możliwość samodzielnego decydowania i powoduje, że pracownik ma poczucie współodpowiedzialności za firmę w której pracuje.
Specjaliści punktują, że taki model opiera się przede wszystkim na uczciwości i zaufaniu. Organizacja zarządzana w modelu turkusowym nie ma sztywnych finansów przeznaczonych na premie, prowizje czy określone projekty. Nie posiada także rozmów ewaluacyjnych. Pracownicy sami rozliczają się między sobą z powierzonych zadań w granicach mniejszych lub większych zespołów. Dzięki czemu w takiej firmie nie potrzeba systemów premiowych czy motywacyjnych, wszyscy mają wrażenie, że pracują na wspólne dobro.
Według jednego z czołowych doradców biznesowych, nasz rynek pracy nie jest jeszcze w 100% gotowy na takie zaufanie. Pracownicy w Polsce przyzwyczajeni są do standardowych organizacji i hierarchii. Wciąż niestety funkcjonuje przeświadczenie z czasów komuny czyli “czy się stoi, czy się leży…” oraz praca na pełnych obrotach, kiedy jest przy nas szef, a kiedy przełożony nie znajduje się na miejscu i nie jesteśmy w jego polu kontroli- hulaj dusza. Według dra Mateusza Grzesiaka, aby nastąpiła zmiana, potrzebne jest większe zaufanie społeczne i odejście osób starszych, pracujących całe życie w modelach pełnej kontroli i patrzenia na ręce.
Aktualnie, wśród osób urodzonych w ostatnim dwudziestoleciu poprzedniego tysiąclecia, coraz popularniejsza staje się praca zdalna. W takim modelu pracownik także sam wyznacza sobie czas pracy, zadania i obowiązki, a przełożony rozlicza go jedynie z efektów. Z czasem ten model może przekształcić się w turkusowy.
Na polskim rynku znajduje się kilkadziesiąt, głównie młodych i innowacyjnych przedsiębiorstw, które opierają się na tym modelu. Przykładem z rodzimego podwórka może być krakowska firma szkoleniowa Leance. Turkusowa jest ponadto holenderski Buurtzorg, skupiający 80 proc. pielęgniarek z całego kraju.
Fani turkusu podkreślają, że firmy, które wprowadziły ten model zarządzania, chwalą się zaskakująco pozytywnymi wynikami.
Oprócz turkusu twórca modelu wyróżnił jeszcze model czerwony (autorytarny, np. mafia), bursztynowy (sztywna hierarchia, np. kościoły), pomarańczowy (korporacje, nastawiony na cel) i zielony – oparty na wartościach i zasadach demokratycznych, w którym wspólnie podejmuje się decyzje.
Zdaniem twórcy tej koncepcji, opisane w tym artykule (turkusowe) zarządzanie to ostatni i najlepszy, najbardziej świadomy sposób zarządzania organizacją. W Polsce zwolennikiem turkusowego zarządzania jest na przykład profesor Andrzej Blikle, który napisał o nim książkę „Można Inaczej” i popularyzuje ten model w środowiskach pracodawców.